poniedziałek, 2 marca 2015

15. Trochę złudzeń

Późno wrócili do domu. Amelia już przeniosła swoje rzeczy do Jacka, ale nadal krępowała ją świadomość, że dzielili wspólną sypialnię i garderobę. Już kilka dni wcześniej rozpakowała się i wszystko poukładała. Miała nadzieję, że jej ubrania i kosmetyki zajmą jak najmniej miejsca. Bała się, że Jacek nie będzie chciał dzielić się swą przestrzenią właśnie z nią, ale jak na razie nie widziała, aby przeszkadzały mu jej liczne kremy, maseczki i odżywki na półce w łazience. Podobnie było z ubraniami.
Usiadła na łóżku i zdjęła buty. Spuchły jej kostki i czuła się okropnie wykończona całym dniem, choć większość czasu spędziła siedząc na wygodnym krześle. Skrzywiła się i rozmasowała bolącą stopę. Akurat w tej chwili do pokoju wszedł Jacek. Rzucił kluczki na komodę i podszedł do niej zatroskany.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho i kucnął przed nią. Położył dłonie na łydkach i ze zmarszczonym czołem patrzył na jej zmęczoną twarz.
- Źle. Jestem wykończona, spuchły mi kostki i... - urwała, mrugając, by odgonić łzy, które pojawiły się pod powiekami. Popatrzyła na męża i rzuciła mu się w ramiona, czując irracjonalną potrzebę wypłakania się. Jeszcze parę minut wcześniej odczuwała jedynie fizyczne zmęczenie, a teraz miała wrażenie, że jej dołek psychiczny jest równie głęboki, co Rów Mariański.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał, głaszcząc ją po włosach. Melka drżała od szlochu w jego ramionach.
- Nie wiem. Po prostu zrobiło mi się smutno – rzekła, wysnuwszy się z jego objęć. Usiadła na piętach i uśmiechnęła się do niego przez łzy. - Jestem głupia, ale to przez te szalejące hormony. Czytałam, że kobiety w ciąży tak właśnie mają.
- Wygląda na to, że będę musiał podjąć walkę z twoimi hormonami – odpowiedział i wstał. Podał rękę żonie i pomógł jej podnieść się z klęczek.
- Poważnie? A słyszałeś kiedyś, żeby któryś z panów wygrał z nimi? - zapytała, czując, że za chwilę parsknie głośnym śmiechem.
- Mogę być pierwszym... - Amelia rzuciła mu sceptyczne spojrzenie i ruszyła do łazienki, aby zmyć z siebie ostatnie kilka godzin.

***

Po ślubie wszystko się zmieniło. Między Jackiem, a Amelią zapanował rozejm. Starali się zachowywać jak prawdziwe małżeństwo dając sobie nawzajem złudne poczucie szczęścia. Między nimi urosła niewidzialna ściana, która nie pozwalała im pójść kroku do przodu w relacjach. Amelia była gotowa na ten krok, ale Jacek nie. Oboje jednak uparcie milczeli, karmiąc się nawzajem sztucznymi grzecznościami i szczęściem.
Kończył się wrzesień. Amelia musiała zdecydować czy iść na uczelnie, czy odpuścić ten rok. Jacek stwierdził, że powinna odpuści, wziąć urlop akademicki i zostać w domu. Amelia zgodziła się, choć było jej przykro, że zostawi studia. Chciała je skończyć i znaleźć dobrą ambitną pracę, ale nie mogła teraz tak szastać swoim zdrowiem, bo była w ciąży, a to zobowiązywało. Skoro nawet kilka prostych czynności sprawiało, że się męczyła to, co by się działo, gdyby przyszło jej spędzić cały dzień na nogach i skupiać się maksymalnie? Mogła oczywiście przesadzać, w końcu pierwszy raz była w ciąży. Ginekolog nie wyraził niepokoju, gdy zapytała go o powrót na uczelnie, ale decyzję pozostawił jej. Dostawała przecież witaminy i kwas foliowy, więc tak naprawdę jej obawy wywołane były tylko przez niedoświadczenie. Mimo to, uznała że zrezygnuje ze studiów. Po prostu przerwie naukę i za kilka lat podejmie ją znów.
Rodzice Amelii słysząc o jej decyzji pokręcili z dezaprobatą głową, ale nic nie powiedzieli. Między nimi, a ich najmłodszą córką zapanowała sztywna atmosfera i żadne nie potrafiło tego pokonać. Amelia wciąż miała żal do Krystyny o jej słowa, gdy powiedziała im, że jest w ciąży. Odnosiła się do matki z dystansem i pewnym chłodem. Karolinę i ojca traktowała neutralnie.
- Mam nadzieję, że kiedyś pójdziesz jeszcze na studia. Szkoda byłoby tych ostatnich lat... – powiedziała Krystyna na koniec, gdy Amelia zbierała się już do wyjścia.
- Mamo, nie wiem – bąknęła Amelia i przerzuciła torebkę przez ramię. Sprawdziła, czy wszystko ma i skierowała się do wyjścia.
- Amelio... - zaczęła pani Lasek i spojrzała na córkę z mieszaniną różnych uczuć. Jej ton nie sugerował niczego dobrego, dlatego dziewczyna przygotowała się najgorsze. Co tym razem powie jej matka? Czym ją zdenerwuje, albo co skrytykuje?
- Ja i twój tato uznaliśmy, że skoro jesteś już mężatką, to nie będziemy wysyłali ci pieniędzy tak, jak robiliśmy to do tej pory. Wiesz, że jesteś teraz pod opieką Jacka.
- Tak, wiem – odpowiedziała i wyszła.
Nie miała pretensji do mamy, że wycofała przelewy, ale mimo wszystko tlił się w niej pewien żal o to. Jakby tym gestem chciała się odciąć od córki. Aż tak źle o niej myślała? Przekazała jej to w taki sposób, jakby w końcu pozbywała się zbędnego ciężaru.
Wychodząc z bloku poczuła nieprzyjemny skurcz w dole brzucha. Przystanęła na chwilę i poczekała, aż ból ustanie. Zaniepokojona otoczyła dłońmi brzuch w opiekuńczym geście. Ruszyła dalej, a gdy dotarła na przystanek, pot spływał jej z czoła. Ból ustał, ale była zmęczona. Usiadła na kamiennej ławeczce i oddychając głęboko poczekała, aż wszystko minie. Po kilku minutach doszła do siebie i poczuła się jak nowo narodzona. Tłumacząc sobie, że to przez wizytę u rodziców tak zareagowała, wsiadła do autobusu i kupiła bilet.
Jacek nie chciał, by wychodziła sama, jeśli już to tylko z Marysią, Alicją lub Dorotą. Najlepiej to byłoby, gdyby w ogóle tylko leżała, ale nie mogła tak po prostu siedzieć cały dzień w domu i nic nie robić. Jedynie obiad, który gotowała z teściową dostarczał jej chwilowej rozrywki, ale przecież to zaledwie dwie godziny w ciągu których się nie nudziła. To niewiele w porównaniu do niemal całego dnia. Marysia przychodząc po szkole sama odrabiała zadania, uczyła się i nie prosiła nikogo o pomoc. Lubiła czytać i pisać, więc te czynności nie wymagały od niej zbyt wiele pracy, gorzej było z liczeniem, ale i tu nie szło jej tak tragicznie i nikomu nie pozwalała pomóc sobie, toteż Amelia jako przybrana matka czuła się totalnie bezużyteczna. Alicja pocieszała ją, że nie powinna się tym martwić, bo przecież Marysia zawsze była samodzielna, a ona jeszcze zapragnie mieć chwilę spokoju w ciągu dnia.
Wchodząc na posesję zorientowała się, że Jacek już wrócił. Poczuła znajomy skurcz w sercu i starając się uśmiechać jak najszczerzej, weszła do domu, w którym przywitał ją zapach pieczonego ciasta i radosny okrzyk Marysi.
- Już wróciłaś! - Amelia pokiwała głową.
- Dzień dobry – przywitał się Jacek i podszedł do niej, cmokając ją w policzek. Gdy tylko poczuła na sobie jego dotyk, skrzywiła się, odsuwając się od niego. Zabolało ją, choć to nie z jego powodu. Odezwały się w niej także nudności. - Co jest? - zapytał zaniepokojony i przyjrzał się jej bladej twarzy.
- Głowa mnie trochę boli – mruknęła i ruszyła w kierunku schodów. Chciała jak najszybciej zaszyć się w pokoju i po prostu odpocząć. Najwidoczniej nie powinna już nigdzie wychodzić, bo każda taka podróż może kończyć się właśnie w ten sposób.
- Zaraz przyniosę ci wody – zaoferowała się Alicja. Mela pokiwała głową i zniknęła na schodach. 
Kiedy ułożyła się na łóżku, do pokoju wszedł Jacek. Przyniósł jej wodę, a także koc. Okrył ją i podał lekarstwa odpowiednie dla kobiet w jej stanie.
- Byłaś u rodziców? - zapytał i przysiadł obok niej. Amelia pokiwała głową. - I jak było?
- Niezbyt dobrze, nie możemy przebić się przez ten dystans i chyba nigdy nie będzie tak, jak kiedyś – wykrztusiła w końcu. Poczuła się zdecydowanie lepiej, mogła się nawet uśmiechnąć, ale jej sytuacja wcale nie zachęcała do takich radosnych gestów.
- Przepraszam. To moja wina... - zaczął mąż, ale przerwała mu, gwałtownie potrząsając głową.
- Nie, Jacku, to nie twoja wina. Nie mogę zrzucić na ciebie takiej odpowiedzialności. Są po prostu niesprawiedliwi, zwłaszcza mama, która spodziewała się, że ty i Karolina znów będziecie razem.
- Nie powinna tak myśleć, bo przecież to jasne, że twoja siostra kilka lat temu przekreśliła wszystkie szanse, jakie mógłbym jej dać. Marysia kocha ciebie i tylko ciebie uważa za matkę.
- Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne – szepnęła i na chwilę zamknęła powieki, czując jak ból opada z niej i pozostawia po sobie jedynie zmęczenie.



Jacek zaniepokoił się zachowaniem Amelii. Była blada i krzywiła się przy każdym ruchu. Nie chciał być nadopiekuńczy, ale jej zachowanie ewidentnie wskazywało, że coś jest nie tak. Dlatego, gdy skryła się w pokoju, poszedł za nią. Usiadł przy niej i rozmawiali przez chwilę, a potem zasnęła. Postanowił posiedzieć przy niej, bo bał się, że coś jest nie tak. Sam jednak zasnął na fotelu obok łóżka.
Gdy się obudził Amelii nie było w pokoju. Wyszedł z sypialni. Znalazł ją w kuchni, gdzie wraz z jego matką przygotowywała sałatkę. Uśmiechnął się z ulgą i przysiadł na jednym z krzeseł przystawionym do wyspy i obserwował jak jego żona kroi warzywa. Nie dostrzegł na jej twarzy bólu, uśmiechała się i wyglądała na rozluźnioną. Nawet żartowała i próbowała być uszczypliwa.
- Jak się czujesz? - zapytał i popatrzył żonie prosto w oczy. Oderwała wzrok od krojonego ogórka i kiwnęła głową. Nie spojrzała mu jednak w oczy. Zmarszczył brwi, ale nie dopytywał się. Może przesadzał? Amelia przecież na pewno powiedziałaby mu o swoich problemach.
- Dobrze – odpowiedziała i skupiła się na przygotowaniu sałatki.
Kiedy kolacja była już gotowa, wszyscy zasiedli do stołu. Marysia trajkotała wesoło o koleżankach, które ją polubiły i próbowała przekonać tatę, by puścił ją na nocowanie do jednej z nich. W wielu poważnych sprawach dziewczynka zwracała się do Jacka, ale Amelia nie miała do niej o to pretensji. Przez sześć lat to on i Alicja ją wychowywali, więc przyzwyczaiła się do tego, iż to tata o wszystkim decydował. Ona jedynie starała się robić wszystko, by Marysia czuła, że w końcu ma pełną rodzinę.
Kiedy Jacek wyraził zgodę na jej nocowanie, Marysia pisnęła zadowolona i ucałowała ojca. Amelia uśmiechnęła się, widząc przywiązanie córki do ojca. Przez sześć lat życia miała tylko jego i babcię. Nie dziwiła się więc, że dziewczynka niemal na każdym kroku pokazywała jak oddana jest swemu ojcu. Czy jej dziecko również będzie takie oddane jak Marysia? Kocha córkę Jacka i Karoliny i będzie kochała również dziecko, które pojawi się za kilka miesięcy na świecie. Wiedziała też, że i jej mąż obdarzy maleństwo uczuciem, już powtarzał, że nie może się doczekać jego narodzin. Wybrał nawet imiona, co Amelia wzięła za dobry znak. Zależało mu. Tylko, czy zależało mu także na matce dziecka? To było pytanie, na które nie mogła udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ tak naprawdę nie do końca wiedziała, co Jacek czuje. Może i wydawał się być szczęśliwy, ale czy to miało coś wspólnego z nią? Chciała aby tak było. Nie pytała o nic, brała to, co jej dawał i musiała się pogodzić, że tak już będzie zawsze. Może kiedyś się w niej zakocha, teraz cieszyła się złudnym szczęściem.
Po kolacji Alicja wygoniła ją do łóżka i za żadne skarby nie chciała żadnej pomocy, toteż Amelia wróciła do sypialni i wsunęła się do łóżka, znów czując ból w dole brzucha.
Błagam, tylko nie dziecko, pomyślała i zacisnęła mocno powieki, aby odgonić nudności jakie napływały falami. Bóle w końcu ustały i nim Jacek wszedł do sypialni powrócił jej humor. Nawet zdobyła się na figlarny uśmiech, gdy Krzyżanowski wszedł do pokoju i rzucił jej zaniepokojone spojrzenie. Złapała koszulę i majtki i poszła do łazienki.
Po prysznicu natarła się pachnącym masłem do ciała i wklepała krem w twarz, a wszystko po to, by Jacek choć raz stracił dla niej głowę. Nie chciała uprawiać seksu, bo głównie chodziło jej o poczucie, że mu się podoba. Była jednak typową kobietą z kompleksami: miała rozstępy, cellulit i okrągłe, nieco zbyt duże uda, kilka fałdek na brzuchu, które przyprawiały ją o rozpacz i siwe włosy za każdym razem, gdy patrzyła na siebie w lustrze. Nie miała idealnego ciała, dlatego po kilkunastu minutach siedzenia w łazience uznała, że jej nieudolne próby bycia powabną i tak spełzną na niczym. Trudno, pomyślała, przynajmniej potem nie powie, że się nie starała.
Wyszła z łazienki w koszulce, która ledwie zakrywała krągłe pośladki. Starała się być swobodną, ale straciła rezon, gdy zobaczyła Jacka w bokserka. Stanęła w drzwiach i zaskoczona obserwowała jego szerokie plecy, wąskie biodra i pośladki, na których opinały się granatowe bokserki. Przełknęła gwałtownie ślinę i zamknęła cicho drzwi. Odwrócił się w jej stronę z błyskiem w oczach. Uśmiechnęła się do niego i cicho wsunęła pod kołdrę. I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o wzbudzania zainteresowanie we własnym mężu, pomyślała z przekąsem.
Gdy wyszedł do łazienki, by wziąć prysznic, Amelia wyskoczyła z łóżka i stanęła przed lustrem. Uniosła podkoszulek i przyjrzała się brzuchowi. Ciąża powoli zaczynała dawać jej się we znaki: przytyła, jeszcze bardziej zaokrągliła się w biodrach, a piersi powiększyły. Nigdy nie narzekała na ich rozmiar, ale obawiała się, że po ciąży będą ogromne, według niej zbyt duże. Nie przejmowała się tym jednak, miała teraz ważniejsze sprawy na głowie niż piersi. Musiała donosić ciążę. Umówi się na wizytę do lekarza i powie mu o tych bólach, jeśli jeszcze raz się powtórzą. Gdy odwróciła się z zamiarem położenia się, kątem oka dostrzegła Jacka, który stał w drzwiach i przypatrywał jej się zaskoczony. Przystanęła na chwilę z bijącym sercem, ale po chwili wrócił jej rezon i poszła do łóżka.
Oboje nie spali. Amelia wciąż martwiła się tymi bólami, które ją dopadły dziś popołudniu, a Jacek nie spał, bo aż nadto wyraźnie czuł ciepłe ciało żony. Nie mógł przestać myśleć o niej i o tym, co widział, gdy wszedł do pokoju. Stała przed lustrem z podciągniętą koszulką i przyglądała się swemu brzuchowi, głaskała go z czułością i niepewnością. Pragnął do niej dołączyć, by położyć swe dłonie na jej i dotknąć miękkiego brzucha. Przypomniała mu się ta noc, gdy się kochali. Nie widział jej ciała, ale czuł je, skórę na brzuchu miała delikatną i miękką. Pamiętał, jak łapczywie ją całował wokół pępka, upajał się jej zapachem. Westchnął zirytowany własnymi myślami, nakręcał się zbyt mocno, przez co miał wzwód, cholernie pulsujący i okropnie wkurzający. Odkąd Amelia spała w jego łóżku, a on bał się jej nawet pocałować, przeżywał istne męki. Budził się podniecony, a czasami nawet podniecony szedł spać, o ile oczywiście udawało mu się zasnąć.
- Nie śpisz? - usłyszał cichy szept.
- Nie – mruknął cicho przez zaciśnięte zęby. Nie chciał zabrzmieć tak agresywnie, ale chciał powstrzymać jęk, który cisnął mu się na usta. Poczuł jak Amelia odwraca się w jego stronę. Przekręcił się na bok. W pokoju panowała ciemność, więc nie widział wyrazu jej twarzy. Sięgnął do tyłu i włączył lampkę. Sypialnia rozbłysła miękkim, pomarańczowym światłem. - Co się wydarzyło u rodziców? Przyjechałaś wytrącona z równowagi – zauważył natychmiast. Już wcześniej chciał z nią o tym porozmawiać, ale jakoś nie było okazji, a teraz, gdy między nimi zaległa cisza, była to odpowiednia pora.
- Nic takiego – odpowiedziała, na pozór lekceważąco. Dostrzegł jednak, że skrzywiła się lekko, a potem westchnęła zrezygnowana.
- Amelio, powiedz mi. Nie chcę cię zmuszać, ale na pewno lepiej się poczujesz, jeśli mi powiesz. Jestem twoim mężem i chcę ci pomóc. Możesz przyjść do mnie z każdą sprawą.
- Wiem. Po prostu... Jakoś nadal nie mogę przyswoić sobie, że jesteśmy małżeństwem. Nie wiem na czym to wszystko polega...
- Dlatego jestem tu po to, żeby ci wyjaśnić i pomóc. Nie powinnaś mieć przede mną tajemnic. - Wyciągnął w jej stronę dłoń i palcem przesunął po policzku, a potem zatrzymał się na chwilę na ustach, aż w końcu cofnął rękę i popatrzył na nią poważnie. - Więc? Co zaszło dziś między tobą i rodzicami?
- W sumie to nie było tak źle, wiesz, normalnie chyba rozmawialiśmy. A mówiąc normalnie mam na myśli rozmowę bez ukrytych podtekstów i pretensji. Nadal jednak nie potrafię wyzbyć się dystansu i uprzedzenia. Nie po tym, co mama wtedy powiedziała... To już będzie we mnie tkwiło cały czas, nie zdołam tego wyrzucić z pamięci. - Amelia popatrzyła na niego, a potem na swoją dłoń, ułożoną tak blisko jego ramienia. Wyciągnął w jej stronę ramię, a ona z ochotą przysunęła się do niego i wygodnie ułożyła u jego boku.
- Rozumiem cię. Żałuję, że wtedy mnie nie było. Mógłbym coś powiedzieć, jakoś zaprotestować...
- I co byś jej powiedział? To nie ma znaczenia, żadne z nas nie jest w stanie cofnąć czasu i zapomnieć o wszystkim. Muszę się pogodzić z tym, że na moim miejscu widzieliby Karolinę. Oni chcieli jej powrotu, bo wierzyli, że znów będziecie razem. - Jacek po tych słowach poczuł irytację. Przeszła mu chętka na seks. Naprawdę Laskowie sądzili, że będzie chciał Karolinę? Że pozwoli jej wrócić i zapomni o tych sześciu latach? Nigdy w życiu. Będzie musiał im to uświadomić.
- A co Karolina o tym mówi? - zapytał. Amelia uniosła ku niemu twarz, na której malowała się niepewność, ale westchnęła i odpowiedziała:
- Też mówi to, co ty, a poza tym, stwierdziła, że nie chce mieć już nikogo, nie teraz. Ona podobno wyszła za mąż drugi raz, ale ten facet zmarł... Tam zarządzała jego firmą i... Jacku, ona się zmieniła.
- To nieistotne. Zmieniła się teraz, o kilka lat za późno moim zdaniem. Nie wybaczę jej ze względu na Marysię. - Po tym agresywnym oświadczeniu żadne z nich nic nie mówiło. W końcu Jacek trochę uspokoił rozszalałe emocje i zwrócił się do Amelii. - Ale nie o twojej siostrze mieliśmy rozmawiać. Co ci powiedzieli rodzice?
- Nic takiego. Poszło o sprawy finansowe.
- To znaczy?
- Po prostu zlikwidowali przelewy na moje konto. Nie pracowałam, więc co miesiąc dostawałam od nich pieniądze, ale teraz mam ciebie i przerywam naukę na studiach, to wycofują mi przelewy.
- To nic. Powiedz mi, ile ci przesyłali, a jutro pójdę do banku i...
- Zwariowałeś chyba! - krzyknęła oburzona i wstała gwałtownie. Usiadła na lewej nodze i spiorunowała Jacka wzrokiem. - Przecież nie będziesz robił tego za nich!
- Dlaczego nie? Mógłbym ci dać kartę kredytową, ale pewnie masz swoją, więc dla mnie będzie prościej, gdy będę ci przesyłał pewną kwotę na twoje konto. Nie rozumiem, dlaczego cię to złości?
- Bo nie chcę wyciągać od ciebie żadnej kasy! Kurwa, Jacek!
- Wystarczy Jacek – mruknął rozbawiony. - Nie przesadzaj. Jutro podjadę do banku i wszystko załatwię. Musisz mi tylko podać numer konta.
- Jacek no! Nie możesz mi tego zrobić! - powiedziała oburzona.
- Ale czego? Chcę ci pomóc. Twoi rodzice nie będą cię teraz wspierali finansowo, od tej chwili masz mnie od tego, więc bądź grzeczna i daj mi numer konta. - Mierzyli się przez kilka minut spojrzeniami, aż Amelia westchnęła i pokiwała głową. Jacek uśmiechnął się zadowolony.
Zwrócił uwagę, że Amelia miała odsłonięte uda, więc po prostu położył jedną dłoń na kolanie, a potem powoli przesunął ją w górę. Im był wyżej, tym ciężej oddychał, jego żona także. Uśmiechnął się i wsunął palec za majtki, zwykłe figi z wizerunkiem misia, ale mimo to, podobały mu się, bo nosiła je Amelia.
- Nie – szepnęła bez przekonania. Uniósł się i oparł na łokciu, pocałował ją delikatnie i wyciągnął rękę zza bielizny, by wsunąć ją pod podkoszulkę. Tym razem Mela zaprotestowała gwałtownie.
- Nie dotykaj mnie – odpowiedziała i wstała. Dyszała i nie patrzyła mu w oczy. Zmarszczył brwi nie bardzo pojmując, o co jej chodzi.
- Czyżby to kolejny humorek z powodu ciąży?
- Nie, nie o to chodzi. Nie chcę, żebyś mnie dotykał, bo...
- Bo? Brzydzi cię mój dotyk? - zapytał zły. Również wstał, aby móc spojrzeć na żonę z góry.
- Nie! Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła gwałtownie, załamując ręce. - Twój dotyk bardzo mi się podoba, nawet nie wiesz jak bardzo. - Zaśmiała się i potrząsnęła głową.
- Więc o co chodzi?
- Nie spodobam ci się– wypaliła w końcu i usiadła na łóżku. Przysiadł obok niej i spojrzał na nią zdumiony. 
- Ty?! Dlaczego?
- No błagam cię, przecież nie jesteś ślepy, do cholery! - warknęła i spojrzała na niego z ukosa. Uniósł zdumiony brwi i pokręcił głową.
- Nie jestem, mam oczy i widzę twoje ciało, choć zdecydowanie bardziej podobałoby mi się bez tej koszulki – mruknął, nachylając się w jej stronę. Ustami musnął wrażliwą skórę na szyi. Dziewczyna jednak odsunęła się od niego i z powrotem wsunęła się pod ciepłą kołdrę,
- Nie wiesz, co mówisz.
- Amelio – zaczął cicho, ale po chwili westchnął i uśmiechnął się do niej łagodnie, choć w tej chwili miał ochotę na nią nakrzyczeć. - Skąd możesz wiedzieć, co mi się podoba, a co nie? Przecież nie wiesz jaki mam gust.
- Wy faceci lubicie szczupłe, długonogi laski. Ja mam fałdki, grube uda i rozstępy, co w tym jest pięknego?
- A co w tym jest takiego obrzydliwego?
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! - warknęła i trzepnęła go w ramię, gdy uśmiechnął się do niej szelmowsko. Sapnęła, a potem wyskoczyła z łóżka i uniosła podkoszulek wyżej. Oczom Jacka ukazały się najpierw okrągłe uda, potem ładnie zaokrąglone biodra i wcięcie tuż nad nimi. Opadł do tyłu, podparł się na łokciach i obserwował ciało Amelii spod przymrużonych powiek. - I powiedz mi, co w tym jest takiego ładnego? Mam fałdki – mruknęła, po czym złapała jedną i lekko się w nią uszczypnęła. - We mnie nie ma nic pociągającego – mruknęła w końcu. Jacek przyglądał jej się przez chwilę, a potem odchylił się do tyłu i parsknął głośnym śmiechem. Amelia kopnęła go bosą stopą w łydkę, ale to jedynie pobudziło go do większego śmiechu. W końcu sfrustrowana rzuciła się na niego i usiadła na nim okrakiem. Przestał się śmiać, jego oczy pociemniały. Poniewczasie uświadomiła sobie, że nie powinna była tego robić, ale było za późno, żeby się wycofać, nie chciała wyjść na tchórza.
- Jesteś pociągająca. Nie byłabyś Amelią, gdybyś nie miała tego wszystkiego, czego tak bardzo nienawidzisz. Jestem mężczyzną, a nie chłoptasiem, który szuka idealnej dziewczyny. Nie jesteś idealna, owszem, ale nie jesteś też brzydka. Pomoże ci to, jeśli ci powiem, że podniecam się na samą myśl o tobie w moim łóżku? I wcale nie działam świadomie, moje ciało bezwiednie tak reaguje na ciebie, a ja jedynie się z nim zgadzam – mruknął uwodzicielskim głosem i pociągnął ją na siebie, a potem przewrócił się z nią na bok tak, że znalazła się pod nim. Oddychała ciężko, miała zarumienione policzki i wstydziła się. - Pamiętasz jak przed ślubem powiedziałem ci, że wyglądasz jak marzenie każdego faceta? Nadal tak myślę, myślę też, że idealnie odzwierciedlasz moje młodzieńcze marzenia o żonie.
- Naprawdę? Marzyłeś kiedyś o takiej zwykłej dziewczynie jak ja? - mruknęła cicho, zafascynowana. Pochylił się nad nią, lekko musnął ją ustami, zadrżała, ale przestał i zszedł z niej. Nie chciał jej przygniatać swoim ciałem, był zbyt ciężki.
- Tak, marzyłem. Sądzisz, że byłem zły do szpiku kości i nie widziałem nic prócz własnego nosa? Mylisz się. Mam na sumieniu to i owo, ale nie jestem ślepy, no i pozbawiony serca.
- Przepraszam. Zawsze wydawałeś mi się taki... zły – szepnęła i usiadła w końcu, patrząc na niego niepewnie. - Sprawiałeś wrażenie takiego... Sama nie wiem, takiego pewnego siebie, że uciekałam przed tobą, gdzie pieprz rośnie.
- Było minęło, pora skupić się teraźniejszości. Chodźmy spać – odpowiedział i ułożył się obok niej, przyciągnął ją do siebie. Gdy jej pośladki dotknęły jego wzwodu, syknęła zaskoczona. Zaśmiał się krótko. - Mówiłem.

5 komentarzy:

  1. Spodziewałam się kilku trudności po ślubie. Jej mama nie wiem dlaczego zachowuje się tak niesprawiedliwie, ten dystans między nimi rośnie niestety. Zastanawiałam się czy Melka nie będzie czuła zawsze, że Jacek poślubił ją tylko ze względu na dziecko, że nie kryło się za tym nic innego. Ciężko będzie mu tego dowieść, ale jak mogłam przeczytać w powyższym rozdziale daje radę, powoli podbije jej serce mam nadzieję :)
    To jedno z moich ulubionych opowiadań, mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziesz kazała mi długo czekać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam cierpliwość Jacka, ja po tym rozdziale straciłam ją do Amelii. Nie wydaje mi się, żeby jego zachowanie było tylko pozorami, nie pyta, co się działo u rodziców tylko z grzeczności, nie spałby z nią w jednym łóżku, gdy nie chciał spać we własną żoną. Amielia martwi się, że chodzi tylko o dziecko, ale odnoszę wrażenie, że nawet to sobie wmawia i nawet nie stara się dostrzec, że jest inaczej. Ma klapki na oczach. Jejku, jak takie zachowanie kobiety w oczach innej kobiety jest irytujące XD Myślę, że to Amelia robi tutaj najwięcej zamieszania. Chociażby ze studiami. Gdybym ja byłam rodzicem też wkurzyłabym się, gdyby moje dziecko z nich zrezygnowało, skoro wcześniej starało się, żeby niczego mu nie zabrakło. Nie studiujesz, nie będziemy cię utrzymywać, bo w sumie z jakiej racji? A skoro sama nie zarabia, co jest dziwnego w tym, że jest na utrzymaniu Jacka?
    Mam nadzieję, że jednak większość jej decyzji jest spowodowana hormonami. Wcześniej irytował mnie Jacek, błagałam, żeby się ogarnął, a teraz, kiedy on to zrobił, błagam, żeby zrobiła to Melka. I oby cierpliwość Jacka była nieskończona XD
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że w ciele Melki naprawdę szaleją hormony, jej humor jest zmienny jak chorągiewka, a do tego nie ma wsparcia ze strony swojej rodziny. Widać też, że to przede wszystkim przy Jacku traci całą pewność siebie, ponieważ przy jego matce zachowuje się wesoło. Wydaje mi się tylko, że za bardzo lekceważy te bóle. Może przecież stracić dziecko i powinna powiedzieć o nich mężowi. Martwię się teraz. Podoba mi się za to, że zbliżyli się do siebie. Melka może mieć problem z samooceną, jak to bywa w okresie ciąży, kiedy to każdą kobietę prawie martwi, że utraci swoje walory. Jacek jednak nie jest takim człowiekiem i dobrze, że w końcu do tego doszli. Chcę, żeby między nimi zaczęło się dobrze układać. No i ma prawo wspierać ją finansowo, skoro rodzice się wycofali.
    Niech tylko powie o tych bólach!! Koniecznie!!!
    Ten rozdział mnie zaniepokoił, a zarazem bardzo mi się podobał <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Amelia szaleje, tzn. jej hormony. Chociaż i tak niepokoją mnie te jej skurcze, oby nie było problemu żadnego. Jednak mam dziwne wrażenie, z początku, dopóki nie doczytałam ostatniej sceny. Miałam wrażenie, że Jacek z nią jest, bo dziecko i tak właśnie między nimi sztucznie, jakby obydwoje sobie coś nałożyli do głowy i mimo, że się kochają, to każdy myśli, że jest inaczej i tak niezręcznie między nimi. Jednak ostatnia scena rozjaśniła wszystko i oni na serio się kochają. Zastrzegam sobie. Żadnych dramatów na koniec, o. :D
    Czekam na dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Gdzie nowy rozdział ??? Czekamy już ponad miesiąc. I zakładam ze inni czytelnicy tez sie niecierpliwią. Nie możesz tak dobrze pisać i potem znikać. Proszę zacznij dodawać rozdziały regularnie.

    OdpowiedzUsuń

SPAM DO ODPOWIEDNIEJ ZAKŁADKI, BO ZNAJDĘ I POĆWIARTUJĘ!

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Terrible Crash, Tumblr, Lea Michele.